niedziela, 13 listopada 2016

#04 - "Uratuj mnie"

*w tle*
Też tak macie, że gdy jest wolne, zwyczajnie wam sie nic nie chce robić, lecz kiedy nie ma czasu, nagle przypominacie sobie o tylu rzeczach do zrobienia?
W moim przypadku tak jest, przez co, niestety "pan leń" szczególnie utrudniał mi czytanie książek.
Na całe szczęście się go pozbyłam, a do was przybywam z recenzją książki, którą przeczytałam jeszcze w dniu premiery (28 września).

Wiele osób narzeka, że na serwisie "wattpad.com" znajduje się mnóstwo opowiadań, w których jest pełno błędów, fabuła ani za grosza oryginalna no i wiadomo "hot trzynastki".
Jednak niektórym zwyczajnie nie chce się poszukać.
A okazuje się, że są perełki.
Nawet takie, które zostały wydane.
-


Opis:
"Normalne życie Mai skończyło się, gdy zginął jej ukochany brat. Pogrążyła się w żałobie, zerwała kontakty z wszystkimi przyjaciółmi. Liczyły się tylko książki i muzyka.
 Prawdziwe życie Kylera może się dopiero zacząć. Gdy skończy liceum, przestanie się przeprowadzać, gdy uwolni się od toksycznego ojca. Na razie jedyną ucieczką pozostaje muzyka. I prowokowanie otoczenia napisami na koszulkach.
 "A później nauczyła się wszystkiego od nowa. Pojawił się ktoś, kto przebił się przez wzniesiony przeze mnie mur. Wziął go szturmem i nie pozwolił mi się z powrotem za nim schować. Wszedł w moje życie, śpiewając lekko zachrypniętym głosem o dziewczynie ulotnej jak papierosowy dym"
W nowej szkole Kyler poznaje Maię. I postanawia się z nią zaprzyjaźnić. Ale czy dziewczyna, która odtrąca wszystkich, jest na to gotowa?
 Czy Kyler ma w sobie tyle siły, by nie odpuścić?

Moja opinia:
Jak wspomniałam na samym początku, premiera tej książki była we wrześniu, jednak to opowiadanie wcześniej znałam ze strony wattpad. Natrafiłam się na nią całkowicie przez przypadek, kiedy to moja przyjaciółka "siedziała" na stronie głównej i sama szukała czegoś do przeczytania w szkole. Nagle rzucił mi się w oczy tytuł pierwszej części, potem kolejnej. Nic jej nie mówiłam, ale kiedy miesiąc przed maturami postanowiłam tę historię odnaleźć, sprawdzić, czy jest warta tej ilości odsłon.
No i się zaczęło! Przy towarzyszącej muzyce, która była dodana do każdego rozdziału przemierzałam cały czas do przodu, przy okazji poznając głównych bohaterów i po części utożsamiając się z nimi.
Miejscami w Mai widziałam siebie - osoba trzymająca się z boku, która skutecznie odtrącała innych do czasu. Zazdrościłam jej, że na drodze pojawił się Kyler, nie odpuszczający mimo "odtrąceń", bo... kurcze, kto by nie chciał fajnego chłopaka, prawda?
No i ta pasja, łącząca ich oboje. Cud, miód, maliny - skomentowałaby moja koleżanka.
Jednak nie jest tak kolorowo jakby się wydawało.
Maia wciąż nie może pogodzić się ze śmiercią Micaha. Wystarczył jeden wieczór, żeby zmienić życie nastolatki o sto osiemdziesiąt stopni. Często obwiniała siebie, że to przez nią. Lecz nie mogła nic poradzić na wypadek samochodowy, podczas ulewy, kiedy to jadące auto z naprzeciwka wjechało w nich, powodując... *przystopuj, bo to podchodzi pod spojlery!* ok, za bardzo się rozpędziłam.
Wracając. Nie chciała, aby ktoś zburzył mur, jaki wytworzyła wokół siebie przez te trzy lata, które minęły od tego nieszczęsnego wydarzenia. W książce, w pierwszym rozdziale poznajemy ją, jak idzie do szkoły, ze słuchawkami w uszach i spuszczonym wzrokiem. Nie wiem... stała się strasznie obojętna, skoro nazywanie "dziwadło" przez Kelsey Channing, uważała, że bardziej pomogło w tym, że nie odzywali się do niej.
Natomiast Kyler to syn ekonomisty i pisarki Veronicy Walsh. Jest zmęczony tymi przeprowadzkami, ze względu na pracę ojca. Najchętniej "wyfrunąłby" z gniazda, lecz sytuacja w jego rodzinie nie jest świetna. Mimo wszystko wie, że Nicholas Seymour zdradzał własną żonę.
Chłopak nie chce pójść śladem rodziców. Pragnie studiować na wybranej przez siebie uczelni, co wychodzi na przeciw oczekiwaniom rodzica. No i przede wszystkim - kocha muzykę, dodatkowo gra na paru instrumentach: na skrzypcach elektrycznych, gitarze...
Kiedy te dwa charaktery się spotykają, nie ma już odwrotu.
I... dwa tygodnie przed czwartym maja (o zgrozo, 4.05 - matura z polskiego była najgorszą rzeczą, jaką napisałam... ale ważne, że zdałam) skończyłam czytać wszystkie cztery części. Dlatego, dla czekających na kolejne wydania... nawet nie wiecie ile się wydarzy, ile dowiecie się o pozostałych postaciach...

Dlatego też, właśnie pod koniec września odświeżyłam sobie tę piękną historię. Wiedziałam co mniej więcej się wydarzy, ale było to dla mnie fajne przypomnienie sobie o ulubionych bohaterach.
Tak szczerze, to wyczekiwałam publikacji. Nawet w będąc w Empiku myślałam: "Hej, czytałam już to". Mając "Uratuj mnie" we własnych rękach, cieszyłam się jak nigdy.

Rozdziały były zaskakujące, często zabawne, jednak zdarzyło mi się zapłakać, ponieważ akcja mnie zaskoczyła. To jest wielki plus.
Tę książkę zaliczam do tych, w których aż tak łatwo nie da się przewidzieć co się wydarzy. Może innym przychodziło to z łatwością, lecz wolałam się nie domyślać, pozwolić samej się zaskoczyć.

Dodatkowo... gdyby ktoś pożyczył ode mnie "Uwolnij mnie" musiałby się pogodzić z... kolorowymi kartkami, udekorowane przez zakreślacze. Pewne cytaty aż prosiły się o zaznaczenie.

pokreślona książka... tak się nie powinno robić, ale zakładki mnie nie lubią i odpadały... po za tym jest przysłowie "Wolność Tomku w swoim domku ;)" a mi ten żółty kolor nie przeszkadza.


Moja ocena:
8/10
Mimo wszystko, chociaż bardzo chciałabym dać 10/10, pierwsza część i tak jest wysoko oceniona.
Wszystko ma swoje wady i zalety, ja także je dostrzegam.
Dzisiaj na wattpadzie jest dość ciężko odnaleźć dobre opowiadania w gąszczu tych złych i do poprawki. A seria "The Last Regret" jest przykładem, że jeżeli ma się bardzo dobry pomysł, można z tego stworzyć dzieło.
(swoją drogą, nadal nie rozumiem fenomenu After. Jakim cudem, taki gniot został wydany?!)

Skoro wcześniej wspomniałam o cytatach, które mam zaznaczone w książce,oto kilka z nich:
  • "Żałoba była jak wykolejony pociąg. Gdy wszystko się układało, nagle coś poszło nie tak i wyrzucało cię z toru, na który wcale nie tak łatwo wrócić".
  • "Czasem, tak jak w piosence, wydawało się, że jutro jest za daleko".
  • "Czerpałam ukojenie z panującej wokół mnie ciszy. Z bycia niewidzialną".
  • "Umierać od środka to zgubić elementy układanki, która kiedyś była całością. Stopniowo przestawac czuć cokolwiek poza zionącą pustką, by stać się tylko bezużyteczną skorupką. Matrioszką, która - gdy wyciągasz z niej kolejne drewniane laleczki - okazuje się niekompletna, bo brakuje tej ostatniej, najmniejszej. I nie masz pojęcia, gdzie jej szukać."
  • "Czasem nie trzeba nic mówić. Czasem słowa są zbędne"
  • "Przyjaciel... To tylko słowo, prawda? Ale za nim kryje się osoba, która cię nie ocenia, gdy zachowujesz sie irracjonalnie. Która popycha cię, gdy brakuje ci odwagi. Ale też taka, która uświadamia ci twoje błędy."
Na sam koniec chciałabym tę historię gorąco polecić. Nie pożałujecie! Po za tym, jest idealna na jesienne wieczory, gdy za oknem pada deszcz.
Jest to książka z serii młodzieżowych, ale jestem pewna, że tym starszym czytelnikom również przypadnie do gustu.

Przeczytałaś/eś tą książkę, czy jeszcze jest przed tobą? A może nie spodobała ci się z jakiegoś powodu? Zachęcam do wyrażania swojej opinii o recenzowanych książkach!

Następna recenzja: ? (szczegóły już wkrótce)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz